Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 11 Dryfuję

Minęło siedem miesięcy odkąd Kat trafiła do szpitala. Po wszystkich badaniach wysłano ją na odwyk za zgodą Max'a bo stwierdzili iż jest niestabilna psychicznie i nie może sama o sobie decydować. Ten czas strasznie mi się dłużył. Nie mogliśmy jej odwiedzać ani rozmawiać przez telefon. Dzisiaj mamy wszyscy razem po nią pojechać. Boje się. Boję się jak cholera. Boję się o to w jakim stanie ja zastanę, oto ,że nie będę potrafił spojrzeć jej w oczy i oto, że wyssali tam z niej to co było prawdziwe. Miewam koszmary. Każdej nocy. Nie do końca wiem co w nich widzę. Jednak każdej nocy budzę się zalany potem a gdy próbuję na nowo zasnąć zaczynam myśleć o niej. O tym co teraz robi, jak się czuje, o czym myśli. Obsesja? Możliwe. Mam wrażenie jakby z każdym moim oddechem uchodziło ze mnie życie. Jakbym tracił wszystkie siły przy najdrobniejszym ruchu. Oczy. Tak oczy. Najbardziej prześladują mnie jej oczy. Czarne wpatrujące się we mnie jakby z żalem i nienawiścią.

Dryfuję na pełnym morzu. Bez świadomości i bez otaczających mnie problemów. Dryfuję. Bez celu. Po prostu. Ale kiedyś trzeba przybić do brzegu prawda? Nie można wiecznie odcinać się od problemów z nadzieją, że same znikną. Bo tak się nie stanie. Przez pewien czas mojego życia dryfowałem. Bez celu a życie wydawało się lepsze. Ciągłe imprezy, dziewczyny, alkohol. Szlajanie się po klubach było moim i Kat ułowioną rozrywką. Do czasu. Co więc się nagle zmieniło skoro było tak idealnie? Powiem tak. Są pewne wydarzenia w życiu, pewne sytuacje które zmieniają nasz pogląd na świat. Może kiedyś do tego dojdziemy. Ale nie teraz. Teraz powiem tylko tyle, że chcę wrócić do takiego życia. Tylko teraz nie będę dryfował bez celu. O nie. Zaczynam od nowa. To mój lepszy start.

- Hej Nathan. Nathan? No rusz się!
- Hmm? - mruknąłem budząc się powoli.
- No wstawaj jedziemy po Katie. - powiedział Tom - Yyy ale może najpierw się przebierz.
- Co?
- Zasnąłeś przy stole i masz koszulę z płatków.
- Aha. Dobra idę.
- Tylko się pospiesz bo Max zaraz wybuchnie z nerwów.
- Okej.
Pobiegłem szybko do swojego pokoju bo drodze rzucając okiem na drzwi od pokoju Katheriny. Wyciągnąłem szybko z garderoby spodnie, koszulkę, jakąś bluzę i full capa. Po pięciu minutach siedziałem już w samochodzie Jay'a razem z chłopakami. Ruszyliśmy. Przed nami długa droga. Ośrodek znajduje się w miejscowości Sheffield. Mam nadzieję, że na tyle długa bym mógł zdążyć obmyślić co mam jej powiedzieć.

Po kilku godzinach jazdy ukazał nam się duży napis na budynku głoszący ,,Ośrodek pomocy  psychiatrycznej''. Cóż za ironia losu. Kat była chyba ostatnią osobą jaką znam która dałaby się wpakować do takiego miejsca. Budynek był przytłaczający. Szare ściany na których w wielu miejscach odpadał tynk. W oknach znajdywały się kraty. Na parapetach stały kwiaty, które miały chyba 'ocieplić' wizerunek ośrodka. Bez powodzenia. Wygląd budynku na pewno nie zachęcał do wejścia a tym bardziej zostania tu na dłużej. Wewnątrz nie było wcale lepiej. Choć nie tak źle jak na zewnątrz.
Po chwili dotarliśmy do czegoś co chyba miało być recepcją. Na ladą na obrotowym krześle siedziała kobieta, miała około 40 lat. Słysząc nasze kroki podniosła głowę.
- Dzień dobry państwu. Mogę w czymś pomóc?
- Dzień dobry - odezwał się Max - Przyjechałem odebrać moją siostrę, Katherina George.
- Ah tak. Proszę chwilę poczekać wezwę lekarza Karheriny. Chciał z panem zamienić słówko. Proszę tu poczekać - powiedziała i znikła po chwili w ciemnym korytarzu.
Chwilę później szedł w ich kierunku lekarz. Był to szczupły, młody facet w wieku 28 lat. Miał ciemne blond włosy i był naprawdę wyskoki, jak mial bym zgadywać gdzieś z 190 cm.
- Witam. Nazywam się Charles Way i jestem lekarzem prowadzącym Katie. Panie George chiał bym z panem prozmawiać.
- Dzień dobry. Czy mogą być ze mną moi przyjaciele? Zapewniam, że wiedzą o wszystkim wieć nie ma problemu.
- Dobrze zapraszam do mojego gabinetu - powiedział i ruszył w stronę korytarza a za nim nasza piątka. Po chwili znaleźliśmy się w dość dużym gabinecie o jasnych ścianach. Na przeciwko drzwi znajdywało się okno, pod nim biurko  a przy ścianie koło drzwi duża beżowa kanapa i przy niej dwa fotele tego samego koloru.
- Proszę usiąść na kanapie chcę wyjaśnić parę spraw. Katherina trafiła tu z podejrzeniami zaburzeń psychicznych i jako uzależniona od narkotyków. Inni lekarze powiedzieli by wam, że miała depresje, że straciła panowanie nad swoim umysłem. Co jest dla mnie cholernym kłamstwem. Z jej umysłem było i jest wszystko w porządku. Nie jest wcale nadpobudliwa i agresywna jak to stwierdził lekarz który prowadził ją na początku. Katherina jest po prostu dość specyficzną osobą z niezwykłym charakterem i sposobem bycia. Ale na pewno nie jest chora psychicznie. Kto tak by twierdził jest głupcem. Ona jest osobą która musi być sobą bo inaczej zostaje wytrącona z równowagi. I to jest moim zdaniem przyczyną. Jej osobowość po prostu się zachwiała. Nie do końca wiem co mogło być powodem tego udawania, tej zmiany. Kat jest bowiem najbardziej skrytą i najbardziej tajemniczą osoba jaką w życiu widziałem. Jednocześnie nic jej nie złamie. Coś musiało sprawić, że postanowiła zachowywać się inaczej. Może chce coś ukryć? Nie wiem. I to jest to o co was chcę prosić. Zbliżcie się do niej. Bo z tego co udało mi się od niej wyciągnąć jej relacje z wami uległy zmianie na gorsze. Z tego co zrozumiałem zwłaszcza z jednym z was, z kimś z kim zawsze była najbliżej, z kimś kto zrobił coś czego nie chce zrozumieć. Z niejakim Nathanem. Który z was to on?
- Ja - odezwałem się otępiały.
- Dobrze. - powiedział - Chcę Ci coś wyjaśnić. Też kiedyś zniszczyłem całkowicie więź z osobą na której zależało mi najbardziej na świecie. To był jeden błąd. Jeden głupi błąd a wszystko straciłem i nawet nie miałem szansy naprawienia tego co zepsułem. Ty Nathan. Ty za to masz szansę. I chcę cię o coś poprosić. Zrób wszystko co w twojej mocy by naprawić to co możesz. Proszę cię oto nie tyle jako lekarz Katie ale też jako człowiek w którym nadzieja jeszcze nie umarła, jako człowiek któremu zależy. Rozumiesz? Zrobisz wszystko co w twojej mocy by naprawić swoje błędy?
- Tak. Tak zrobię wszystko. Mogę jeszcze o coś zapytać?
- Tak proszę. Pytaj.
- Kim była ta osoba którą straciłeś?
- Miłość mojego życia. Nie żyje. Zginęła w wypadku a ja nigdy nie będę mógł naprawić mojego błędu.
- Przykro mi.
- Nie żałuj mnie. Lepiej ratuj siebie. - powiedział - no dobrze jeszcze dodam, że Katherina przeszła leczenie od uzależnienia i musicie być przy niej by sytuacja się nie powtórzyła. A teraz proszę za mną pójdziemy po nią.
Udaliśmy się w do windy którą wywiozła nad na szóste piętro. Ruszyliśmy białym korytarzem. Co chwilę mijaliśmy jakieś drzwi. Nagle usłyszeliśmy z którychś krzyk. Krzyk mrożący krew w żyłach.
- To tutaj - powiedział Charls Way wskazując na drzwi i otwierając drzwi.
To co zobaczyłem zmieniło wiele rzeczy.




Witajcie! Pewnie część z was (zakładając iż ktoś przeczyta ten rozdział) będzie się zastanawiać dlaczego nagle wróciłam. No cóż. Siedziałam sobie dzisiaj aż tu nagle na telefon przyszła wiadomość z blogspot i coś mnie tchnęło. A może by tak znów zacząć pisać? Tak to chyba najwyższy czas. Kończąc ten rozdział zdałam sobie sprawę jak bardzo tęskniłam za pisaniem. Chcę teraz do tego wrócić i mam nadzieję, że ktoś będzie chciał czytać to co napisałam. Ahh i jeszcze przepraszam, że taki krótki muszę po prostu na nawo nabrać wprawy. Do napisania :)

6 komentarzy:

  1. świetny rozdział i bardzo się ciesze że wróciłaś
    czekam z niecierpliwością na nexta
    weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. O nareszcie wróciłaś !:)
    Zajebisty rozdział :D
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej. Ten rozdział jest świetny... Weny życzę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że będzie next !
    Wpadnij do mnie na:
    http://zgodabudujeniezgodarujnuje.blogspot.com/
    Życzę duuużo weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeju, świetny.:3 Pisz szybko kolejny, proszę.♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Noooo dawaj następny bo padne ;333 *-*

    OdpowiedzUsuń