Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 9 Bezwładność w parze z bezradnością.


Bezwładność. Tylko to czuje. Całkowita bezwładność sparaliżowała moje ciało i umysł. Powróciła przeszłość mieszając się z obrazami teraźniejszości. Nie potrafię połączyć głosów ,które słyszę  z ludźmi których znam. Nie potrafię odróżnić ludzi z obecnej chwili od tych ,których zabrała przeszłość. Mętlik w mojej głowie narasta coraz bardziej z każdą sekundą, minutą, godziną. Z całych moich sił jakie tylko mi zostały staram się poruszyć. Ale nie mogę. Jakby moje mięśnie zanikły a kości kruszyły się. Gdzie w ogóle jestem? Co się ze mną dzieje? Mam tak wiele pytań ale nie mogę ich nikomu zadać. Całe moje ciało i umysł pogrążone są w bólu. Nie mogę go znieść. Nawet nie wiem co właściwie trzyma mnie jeszcze przy życiu.
To wróciło. Ataki ,które mnie zmiażdżając nie pozwalając mi na cokolwiek. Ataki ,których jak myślałam pozbyłam się dawno temu  Jednak nie. Nie chciałam by ktokolwiek oglądał mnie w takim upokarzającym stanie. Zwłaszcza oni. Jacy oni? Czy zaczynam kojarzyć fakty? Wracają przebłyski teraźniejszości ale przeszłość nie odeszła. Imiona. Pamiętam imiona. Max. Tom. Jay. Siva. I... i Nathan? To ostatnie odbija się na moim umyśle. Nie mogę skojarzyć kim jest. Czy to ktoś kogo dobrze znam czy nie? A może ktoś kto jest dla mnie ważny? Bzdura nikt nie jest dla mnie tak ważny jak ja. Nathan. Kto to do cholery jest?
                                                                     
           

Mija kolejna godzina. Dla mnie to cała wieczność  na szpitalnym korytarzu. Gdzieś tam w sali lekarze próbują ratować życie Kat. A ja mogę tylko czekać. Oddałbym wszystko nawet moje własne życie by tylko jej pomóc. Moja bezradność mnie przytłacza. Rozglądam się. Nie jestem sam. Obok mnie na krzesłach siedzą Max, Tom , Siva, Jay. Są tak samo bezradni jak ja. Wszyscy czekamy.
- Jak myślicie ile to może jeszcze trwać? - spytał Jay
- Nie mam pojęcia. Czekamy już 6 godzin i nic. Żadnego znaku. - powiedział cicho Tom
- Nigdy w życiu się tak o nią nie martwiłem jak teraz.- Max
- Co to może być? Przecież czuła się tak dobrze.
- Nie mam pojęcia. Boże to moja siostra nie mogę jej stracić.
Siedziałem i w ciszy słuchałem ich rozmowy. Tak trudno było mi myśleć o cierpiącej Kat.
- Nath wszystko okej? - z transu wyrwał mnie Tom. Westchnąłem.
- Nic nie jest okej. Tam w tej pieprzonej sali leży Kat. A ja nie mam pojęcia jak jej pomóc. - krzyknąłem
- Nie będę ci mówił ,żebyś był spokojny bo nikt z nas nie jest. Chcemy jej pomóc ale jesteśmy zbyt bezradni.
- Tak wiem ale to czekanie jest dobijające.
- I to jak.
I znów popadliśmy w ciszę. Nikt z nas już się nie odezwał. Każdy rozmyślał. Nie mogłem się na niczym skupić. Starałem więc skupić się na oknie obok mnie. Widziałem tak uśmiechniętych ludzi spacerujących po parku. Nie siedzieli na białym plastikowym krzesełku w białym korytarzu w białym szpitalu i nie byli bezradni gdy osoba którą kochają umiera a oni nie mogą pomóc w jej ratowaniu. Tyle ludzi siedziało na tym krzesełku czekając na jakiś znak i wielu ludzi usiądzie na nim po mnie. Może ktoś kiedyś będzie tu siedział dla mnie. Czy ktoś byłby wstanie pokochać mnie tak bardzo jak ja pokochałem Kat? Mam 19 lat. Dla wielu to wiek gdzie szlaja się po klubach, chleje się wódkę, podrywa kolejne dziewczyny i wygłupia się. Nie jest to dla nich wiek gdzie odnajduję się miłość. Ale ja ją znalazłem. Ale  ta miłość zabija mnie od środka. Kat nigdy w życiu nie byłaby zdolna mnie pokochać. Ona nie byłaby zdolna pokochać kogokolwiek mocniej niż kocha samą siebie. Tak jest cholerną egoistką ,zniszczoną do szpiku kości. Ale ją pokochałem. Wiem ,że gdzieś tam jest Katherine zdolna do uczuć. Lecz czy zdołałbym ją odnaleźć? Nigdy nie chwiałbym stracić jej jakiej jest teraz bo uwielbiam jej wyjątkową osobowość . A perspektywa Kat jednocześnie przerażającej i kochającej jest niesamowicie kusząca i niezwykła.


 


Spojrzałem na zegar. Minęło kolejne 6 godzin. Nagle z sali wyszedł lekarz. Wszyscy zerwaliśmy się z krzesełek. Zaczęliśmy się przekrzykiwać.
- Co z nią?
- Czy wszystko w porządku?
- Wyjdzie z tego?
- Co się z nią stało?
- Proszę o spokój. - przerwał nam lekarz. Zamilkliśmy. - Tak więc. Pacjentka ledwo trzymała się przy życiu gdy została tu przywieziona. Teraz jest stan jest co prawda ciężki lecz stabilny. Zatrzymamy ją w szpitalu jeszcze przynajmniej przez ok. 2 tygodnie.
- Czy wiadomo co się z nią stało i dleczego?
- Doznała silnych wstrząsów, zaburzeń ciała i umysłu oraz utrata dużej ilości krwi. To wszystko niesamowicie ją osłabiło.
- Ale dlaczego to się stało?
- Badania ,które przeprowadziliśmy wskazują ,że źródłem ataku była heroina. Wynika z nich również to ,że pacjentka musiała zażywać ją regularnie od przynajmniej 6 lat, nie był to na pewno pierwszy taki atak.
- Matko.. - Max schował twarz w dłoniach - Przysięgała nam wszystkim ,że już jakiś czas temu z tym skończyła. To nie może być prawda.
- Niestety ale jest. Teraz muszę iść sporządzić dokumentację powiadomię panów jeśli dowiem się o jakiejś zmianie.
- Dziękujemy.
- Czy... czy możemy do niej wejść? - spytałem
- Tak ale proszę o cisze hałas może źle zadziałać na jej stan.
- Oczywiście.
Lekarz odszedł a my skierowaliśmy się do sali. To co zobaczyłem wstrząsnęło mną. Kat była nienaturalnie blada, włosy zwykle kruczoczarne teraz straciły swój blask a otwarte czarne oczy przerażająco wpatrywały się w biały sufit.
- Kat? - Max podszedł do jej łóżka - Kat słyszysz mnie? Jestem tu z chłopakami.
- Boże Kat daj jakiś znak. - szepnął Jay
- Poznajesz nas? To my. Tom. Max. Jay. Siva i Nathan. - Tom
- Po...poznaje. - szepnęła - Poznaje Tom'a, Max'a, Jay'a, Sive. Ale kto to do cholery jest Nathan?
Spojrzałem na nią i poczułem jak mój świat się sypie.



********************
Zebrałam się w końcu i napisałam ten rozdział. Lecz z mojego komputera nic nie zostało i musiałam to pisać gdy miałam dwie godziny informatyki zamiast w-fu :D Przepraszam od razu ,że taki krótki lecz nie mogłam się w szkole na tyle skupić by napisać dłuższy.