Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 11 Dryfuję

Minęło siedem miesięcy odkąd Kat trafiła do szpitala. Po wszystkich badaniach wysłano ją na odwyk za zgodą Max'a bo stwierdzili iż jest niestabilna psychicznie i nie może sama o sobie decydować. Ten czas strasznie mi się dłużył. Nie mogliśmy jej odwiedzać ani rozmawiać przez telefon. Dzisiaj mamy wszyscy razem po nią pojechać. Boje się. Boję się jak cholera. Boję się o to w jakim stanie ja zastanę, oto ,że nie będę potrafił spojrzeć jej w oczy i oto, że wyssali tam z niej to co było prawdziwe. Miewam koszmary. Każdej nocy. Nie do końca wiem co w nich widzę. Jednak każdej nocy budzę się zalany potem a gdy próbuję na nowo zasnąć zaczynam myśleć o niej. O tym co teraz robi, jak się czuje, o czym myśli. Obsesja? Możliwe. Mam wrażenie jakby z każdym moim oddechem uchodziło ze mnie życie. Jakbym tracił wszystkie siły przy najdrobniejszym ruchu. Oczy. Tak oczy. Najbardziej prześladują mnie jej oczy. Czarne wpatrujące się we mnie jakby z żalem i nienawiścią.

Dryfuję na pełnym morzu. Bez świadomości i bez otaczających mnie problemów. Dryfuję. Bez celu. Po prostu. Ale kiedyś trzeba przybić do brzegu prawda? Nie można wiecznie odcinać się od problemów z nadzieją, że same znikną. Bo tak się nie stanie. Przez pewien czas mojego życia dryfowałem. Bez celu a życie wydawało się lepsze. Ciągłe imprezy, dziewczyny, alkohol. Szlajanie się po klubach było moim i Kat ułowioną rozrywką. Do czasu. Co więc się nagle zmieniło skoro było tak idealnie? Powiem tak. Są pewne wydarzenia w życiu, pewne sytuacje które zmieniają nasz pogląd na świat. Może kiedyś do tego dojdziemy. Ale nie teraz. Teraz powiem tylko tyle, że chcę wrócić do takiego życia. Tylko teraz nie będę dryfował bez celu. O nie. Zaczynam od nowa. To mój lepszy start.

- Hej Nathan. Nathan? No rusz się!
- Hmm? - mruknąłem budząc się powoli.
- No wstawaj jedziemy po Katie. - powiedział Tom - Yyy ale może najpierw się przebierz.
- Co?
- Zasnąłeś przy stole i masz koszulę z płatków.
- Aha. Dobra idę.
- Tylko się pospiesz bo Max zaraz wybuchnie z nerwów.
- Okej.
Pobiegłem szybko do swojego pokoju bo drodze rzucając okiem na drzwi od pokoju Katheriny. Wyciągnąłem szybko z garderoby spodnie, koszulkę, jakąś bluzę i full capa. Po pięciu minutach siedziałem już w samochodzie Jay'a razem z chłopakami. Ruszyliśmy. Przed nami długa droga. Ośrodek znajduje się w miejscowości Sheffield. Mam nadzieję, że na tyle długa bym mógł zdążyć obmyślić co mam jej powiedzieć.

Po kilku godzinach jazdy ukazał nam się duży napis na budynku głoszący ,,Ośrodek pomocy  psychiatrycznej''. Cóż za ironia losu. Kat była chyba ostatnią osobą jaką znam która dałaby się wpakować do takiego miejsca. Budynek był przytłaczający. Szare ściany na których w wielu miejscach odpadał tynk. W oknach znajdywały się kraty. Na parapetach stały kwiaty, które miały chyba 'ocieplić' wizerunek ośrodka. Bez powodzenia. Wygląd budynku na pewno nie zachęcał do wejścia a tym bardziej zostania tu na dłużej. Wewnątrz nie było wcale lepiej. Choć nie tak źle jak na zewnątrz.
Po chwili dotarliśmy do czegoś co chyba miało być recepcją. Na ladą na obrotowym krześle siedziała kobieta, miała około 40 lat. Słysząc nasze kroki podniosła głowę.
- Dzień dobry państwu. Mogę w czymś pomóc?
- Dzień dobry - odezwał się Max - Przyjechałem odebrać moją siostrę, Katherina George.
- Ah tak. Proszę chwilę poczekać wezwę lekarza Karheriny. Chciał z panem zamienić słówko. Proszę tu poczekać - powiedziała i znikła po chwili w ciemnym korytarzu.
Chwilę później szedł w ich kierunku lekarz. Był to szczupły, młody facet w wieku 28 lat. Miał ciemne blond włosy i był naprawdę wyskoki, jak mial bym zgadywać gdzieś z 190 cm.
- Witam. Nazywam się Charles Way i jestem lekarzem prowadzącym Katie. Panie George chiał bym z panem prozmawiać.
- Dzień dobry. Czy mogą być ze mną moi przyjaciele? Zapewniam, że wiedzą o wszystkim wieć nie ma problemu.
- Dobrze zapraszam do mojego gabinetu - powiedział i ruszył w stronę korytarza a za nim nasza piątka. Po chwili znaleźliśmy się w dość dużym gabinecie o jasnych ścianach. Na przeciwko drzwi znajdywało się okno, pod nim biurko  a przy ścianie koło drzwi duża beżowa kanapa i przy niej dwa fotele tego samego koloru.
- Proszę usiąść na kanapie chcę wyjaśnić parę spraw. Katherina trafiła tu z podejrzeniami zaburzeń psychicznych i jako uzależniona od narkotyków. Inni lekarze powiedzieli by wam, że miała depresje, że straciła panowanie nad swoim umysłem. Co jest dla mnie cholernym kłamstwem. Z jej umysłem było i jest wszystko w porządku. Nie jest wcale nadpobudliwa i agresywna jak to stwierdził lekarz który prowadził ją na początku. Katherina jest po prostu dość specyficzną osobą z niezwykłym charakterem i sposobem bycia. Ale na pewno nie jest chora psychicznie. Kto tak by twierdził jest głupcem. Ona jest osobą która musi być sobą bo inaczej zostaje wytrącona z równowagi. I to jest moim zdaniem przyczyną. Jej osobowość po prostu się zachwiała. Nie do końca wiem co mogło być powodem tego udawania, tej zmiany. Kat jest bowiem najbardziej skrytą i najbardziej tajemniczą osoba jaką w życiu widziałem. Jednocześnie nic jej nie złamie. Coś musiało sprawić, że postanowiła zachowywać się inaczej. Może chce coś ukryć? Nie wiem. I to jest to o co was chcę prosić. Zbliżcie się do niej. Bo z tego co udało mi się od niej wyciągnąć jej relacje z wami uległy zmianie na gorsze. Z tego co zrozumiałem zwłaszcza z jednym z was, z kimś z kim zawsze była najbliżej, z kimś kto zrobił coś czego nie chce zrozumieć. Z niejakim Nathanem. Który z was to on?
- Ja - odezwałem się otępiały.
- Dobrze. - powiedział - Chcę Ci coś wyjaśnić. Też kiedyś zniszczyłem całkowicie więź z osobą na której zależało mi najbardziej na świecie. To był jeden błąd. Jeden głupi błąd a wszystko straciłem i nawet nie miałem szansy naprawienia tego co zepsułem. Ty Nathan. Ty za to masz szansę. I chcę cię o coś poprosić. Zrób wszystko co w twojej mocy by naprawić to co możesz. Proszę cię oto nie tyle jako lekarz Katie ale też jako człowiek w którym nadzieja jeszcze nie umarła, jako człowiek któremu zależy. Rozumiesz? Zrobisz wszystko co w twojej mocy by naprawić swoje błędy?
- Tak. Tak zrobię wszystko. Mogę jeszcze o coś zapytać?
- Tak proszę. Pytaj.
- Kim była ta osoba którą straciłeś?
- Miłość mojego życia. Nie żyje. Zginęła w wypadku a ja nigdy nie będę mógł naprawić mojego błędu.
- Przykro mi.
- Nie żałuj mnie. Lepiej ratuj siebie. - powiedział - no dobrze jeszcze dodam, że Katherina przeszła leczenie od uzależnienia i musicie być przy niej by sytuacja się nie powtórzyła. A teraz proszę za mną pójdziemy po nią.
Udaliśmy się w do windy którą wywiozła nad na szóste piętro. Ruszyliśmy białym korytarzem. Co chwilę mijaliśmy jakieś drzwi. Nagle usłyszeliśmy z którychś krzyk. Krzyk mrożący krew w żyłach.
- To tutaj - powiedział Charls Way wskazując na drzwi i otwierając drzwi.
To co zobaczyłem zmieniło wiele rzeczy.




Witajcie! Pewnie część z was (zakładając iż ktoś przeczyta ten rozdział) będzie się zastanawiać dlaczego nagle wróciłam. No cóż. Siedziałam sobie dzisiaj aż tu nagle na telefon przyszła wiadomość z blogspot i coś mnie tchnęło. A może by tak znów zacząć pisać? Tak to chyba najwyższy czas. Kończąc ten rozdział zdałam sobie sprawę jak bardzo tęskniłam za pisaniem. Chcę teraz do tego wrócić i mam nadzieję, że ktoś będzie chciał czytać to co napisałam. Ahh i jeszcze przepraszam, że taki krótki muszę po prostu na nawo nabrać wprawy. Do napisania :)

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 10 Pragnę. Chcę. Pożądam.


17 listopada, rok 2008

 Moje ciało jest ociężałe i niezdolne do wstania, głowa mi pęka a mózg jak na złość nic nie pamięta z wczorajszej imprezy. Były urodziny Sivy. Pamiętam wszystko gdzieś do północy reszta jest jakby zmazana gumką. Rozglądam się po pokoju. Mój wzrok pada na zegarek. Wrrrr… 15:30. Powinnam była wstać 2 godziny temu i zacząć pakować rzeczy. Taaak. Pakować. Za 2-3 dni Max zawozi mnie do jakiejś super dalekiej kuzynki u której teraz zamieszkam. Kolejna przeprowadzka w tym roku. Od stycznia do marca mieszkałam z wujkiem Lou ale szybko się mnie pozbył ponieważ nie mógł mnie znieść i tego ,że wyrzucili mnie z jego zdaniem ,,świetnej szkoły dla dziewcząt z dobrą starą dyscypliną’’. Następnym moim przystankiem był dom kuzyna Mike'a. Mieszkałam z nim trochę dłużej niż z wujkiem bo od połowy marca do połowy czerwca. A później z powodu ,że nie miałam gdzie iść mój brat Max musiał znowu się mną zaopiekować. Zawsze tak było. Rodzice mnie nie chcieli więc trafiałam od jednej rodziny do drugiej a i tak na końcu Max podejmował opiekę nade mną.  Teraz muszę znowu zamieszkać z kimś innym bo Max wyjeżdża. No dobra czas wstawać. Powoli, bardzo powoli podniosłam się z łóżka i poczołgałam do łazienki a następnie do szafy. Po 30 minutach byłam na dole. Poczułam naleśniki. Czyli Max już nie śpi. Przechodząc obok salony zauważyłam na kanapie dość nie typowy widok. Tom leżał od pasa w górę na kanapie a reszta jego ciała leżała na szklanym stoliku. Na nim na całej długości kanapy leżał Jay na nim Siva a na samym szczycie piramidki siedział Nathan. Wszyscy oglądali Titanica.

- Mhm – mruknęłam powodując,że wszystkie spojrzenia skierowały się z telewizora na mnie – mogę wiedzieć co dokładnie wy odpieprzacie, co?

- Umm… a nie widać ? – spytał Tom

- No nie do końca. Czemu tak yyyy.. znajdujecie się w takiej pozycji?

- A czemu nie? -  zagadnął Nath

- A czemu tak?

- No a czemu nie?

- Bo ja tak mówię.

- No bo tak się lepiej ogląda. – stwierdził Siva

- Ahaaaa…

- Chcesz zobaczyć?

- A czemu nie? – wzruszyłam ramionami i zaczęłam się wspinać na szczyt ‘piramidy’

- Auuuu – zawył ktoś pode mną

- Co się komu stało?

- Nadepnęłaś mi na stopę- jęknął Jay

- Oo no to przepraszam – powiedziałam siedząc już na plecach Nathana – Nie jestem za ciężka Nath?

- Nie, nie jest okej.

Oglądnęliśmy Titanica do końca i udaliśmy się do kuchni gdzie Max już skończył robić naleśniki.

- Oooo naleśniki ! – krzyknęliśmy wszyscy razem i rzuciliśmy się na jedzenie.
Po zjedzonym 'śniadanie' poszłam do swojego pokoju usidłam przy fortepianie i zaczęłam grać  usiłując przypomnieć sobie fragmenty dzisiejszej nocy.

Dzień wcześniej, godzina 19:30

Za godzinę zaczyna się impreza  Wszyscy pewnie stroją się od jakiś trzech godzin. Ale ja nie. Leżę sobie spokojnie na swoim łóżku i słucham muzyki. Ja się zbiorę w pół godziny a oni potrzebują przynajmniej trzech lub czterech. Nie pojmuje tego. Yhhh.. dobra czas się zbierać. Najpierw do łazienki. Wzięłam prysznic i po 15  minutach wyszłam z łazienki. Stanęłam przed szafą. Co by tuu.. O już wiem! Wybrałam to. Oczy pomalowałam dookoła kredką a rzęsy tuszem i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, 19:56. Dobra schodzę na dół.

Około trzech godzin później

Siedzę z Nathanem i pijemy drink za drinkiem. Kręci mi się w głowie ale nie zważam na to i pije dalej. Schowaliśmy się w rogu na jakiejś kanapie bo Max już nas opieprzył, że nie powinniśmy pić. Spojrzałam w stronę Natha i stwierdziłam, że jest tak samo zalany w trzy dupy jak ja. Wzruszyłam tylko ramionami do samej siebie i zaczęłam rozmawiać z Nathanem na kolejny bezsensowny temat.

Powrót do 17 listopada

I właśnie wtedy urwał mi się film. To było ostatnie co pamiętam. Może powinnam pogadać z Nathanem? Może on coś pamięta. Tak to dobry pomysł. Odeszłam od fortepianu i udałam się do pokoju gościnnego, który zajmował chłopak.
- Hej to ja. Mogę wejść?
- Jasne wchodź.
- Chciałam z tobą pogadać...
- O czym?
- Pamiętasz wczoraj koło 23 lub 24 siedzieliśmy na tej kanapie, piliśmy i gadaliśmy nie?
- No tak pamiętam. - odparł i usiadł na łóżku opierając się o ścianę a ja obok niego
- Wiesz może co było dalej? Mnie kompletnie urwał się film. Nic nie pamiętam mniej więcej od północy. A przecież cała impreza  skończyła się koło 5 rano. To pięć godzin wymazanych z pamięci.
- Muszę cię zmartwić bo ja też nic nie pamiętam. - odparł ale słuchać było w jego głosie napięcie. Zignorowałam to.
- Naprawdę? Naprawdę nic? Kompletnie?
- No mam jakieś prześwity. Na przykład jak skradałaś się przez salon chwytając w ręce dwie butelki wódki i to nie zauważona. Wyglądałaś jak ninja. - Zaśmiał się a ja z nim. - Pękałem tam ze śmiechu ale ty pomachałaś na mnie ręką żebym szedł za tobą więc poszedłem do ciebie tak jak ty. - Zaśmialiśmy się znowu. - Ale ostatnie co pamiętam to, to że siedzieliśmy na trawie przed domem i piliśmy wódkę. I film się urywa.
- Przynajmniej dzięki za tyle. Może kiedyś się dowiemy co się stało dalej. - podniosłam się z łóżka i stałam teraz na zielonym puszystym dywanie.
- Taaaaaa.. - mruknął
- Coś nie tak?
- Przypomniałem sobie, że wyjeżdżasz za kilka dni i nie mam pojęcia kiedy się zobaczymy.
- Nie panikuj - powiedziałam i z powrotem usiadłam obok kładąc głowę na jego klatce piersiowej - To nie pierwszy raz. Dobrze o tym wiesz. Zawsze tak jest. Podrzucają mnie od domu do domu a i tak ostatecznie ląduje tu i tak w kółko  Zawsze miałam przesrane, ale nie mam zamiaru przestać być sobą. Nie będę się poddawać.
- Wiem ty nigdy się się poddajesz.
- A ja wiem,że ty wiesz.
- A ja wiem,że ty wiesz,że ja wiem.
- A ja za to wiem,że ty wiesz,że ja wiem ,że ty wiesz.
- A ja wie..
- Okej koniec. - Zaśmialiśmy się. - Idę się pakować. Kiedyś trzeba.
- Taaaa...Pomóc ci? - spytał a ja wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Ty? O_o
- Ja przynajmniej składam swoje rzeczy a nie wrzucam.
- No dobra jak chcesz. - powiedział i podeszłam do drzwi - Idziemy.
- Ej, Kat?
- Tak? - spytałam ale on tylko podszedł do mnie i mnie przytulił. Wstrząsnął mną dreszcz. To ostatnie co znosiłam. Dotykanie mnie. Nie pozwalałam się nikomu dotykać. Zawsze gdy Max chciał mnie przytulić, odsuwałam się. Widziałam, że go to boli ale nic nie mówił. Nathan też o tym wiedział ale nie wypytywał dlaczego i za to byłam mu wdzięczna  Wciąż byłam w jego uścisku. Zaczęłam płytko oddychać a moim ciałem wstrząsały dreszcze.
- Przepraszam Kat,że to robię wiem,że tego nienawidzisz.
- Dziękuje Ci. Może któregoś dnia powiem Ci dlaczego ale jeszcze nie  teraz.
- Tak może kiedyś.

Perspektywa Nathana, godzinę później

Musiałem to zrobić. I nie mówię tu tylko o przytuleniu jej. Okłamałem ją. Kłamałem jej o tym,że niczego nie pamiętam. Pamiętam dokładnie wszystko z całej nocy. zdziwiłem się,że nie wiedziała,że kłamie. Ona zawsze wiedziała. Miała w sobie coś takiego jak alarm przeciw kłamcą. Ale można to było wyjaśnić tym,że teraz ma wiele na głowie. Nie chciałem tego robić. Po prostu boję się powiedzieć jej co się zdarzyło  Jest moją przyjaciółką. Jedyną jaką mam. Nie mogę. No nie mogę jej stracić. Już od jakiegoś czasu widzę w niej wielkie zmiany. Tylko czasami jest pogodna i wesoła. To takie nagłe zastrzyki humoru. Resztę czasu chodzi taka przygaszona. A wracając do tego co się stało tej nocy...

Podonrzyłem za Kat niczym ninja i razem dobiegliśmy do drzwi.
- To co robimy? - spytałem
- Jak to co? Wychodzimy - zaśmiała się i wyszliśmy na dwór. Usiedliśmy na trawie przed domem i Kat otworzyła jedną butelkę wódki.
- Wiesz co? - spytała
- No co?
- Nigdy z nikim nie byłam i z nikim się nie całowałam. To znaczy wiem mam 15 lat jeszcze i tak dalej..bla bla bla. Mimo to wiesz..
- Wiem.
- A ty?
- Co ja?
- Jak twoje podboje? Byłeś już w jakimś związku. Chcę wiedzieć wszystko.
- Skoro chcesz wiedzieć wszystko to musisz wiedzieć wszystko. Tak miałem dwie dziewczyny i tak całowałem się z każdą z nich.- Powiedziałem i spojrzałem na nią.
- Pfff.. Co to ma być? Wszyscy tylko nie ja?! - fuknęła.
- Wiesz...
- Wiem co?
- Można to szybko zmienić. Przynajmniej jedno z nich. - Powiedziałem to z ustami przy jej uchu i przeturlałem nas tak,że leżałem nad nią podbierając się na łokciach obok jej głowy.
- Naprawdę? - spytała i zagryzła wargę. Piękno.
- Naprawdę. - Wyszeptałem i wpiłem się w jej piękne usta. Ahh takie miękkie. Kat z każdą chwilą oddawała pocałunek coraz mocniej. Po chwili przeturlała się i była nademną.
- Widzisz piękna szybko się uczysz.
- Bo mam cudownego nauczyciela.
- Mówisz?
- Mhm - mruknęła i wpiła się we mnie ze zdwojoną siłą. Oddawałem każdy jej pocałunek a ona moje. Boże te usta. Jaka ona cudowna. Poczułem jak dłońmi jedzie do guzików mojej koszuli.
- Hej. Mała może nie tu. Pójdziemy gdzieś, gdzie jest bardziej..ustronnie?
- Mmm.. jasne. - powiedziała i wstała sięgając jednocześnie bo drugą butelkę wódki.
- Wskakuj na plecy- powiedziałem a po chwili już była na moich plecach.
- Trzymaj się mam pewien pomysł gdzie możemy iść.
- Nie wnikam - odpowiedziała i otworzyła wódkę , pijąc duży łyk. - I tak bym poszła za tobą.
- Cieszę się.
- Chcesz? - pomachała mi alkoholem przed twarzą.
- Jasne tylko jak?
- Mam pomysł. - postawiła mi butelkę pod usta i przechyliła tak bym mógł się napić. I w taki sposób wypiliśmy całą wódkę podczas drogi.
- Ojej skończyła się - Kat wybuchnęła śmiechem.
- Spokojnie piękna jesteśmy na miejscu.
- Pole golfowe?
- Mhm
- Mmmm... oryginalne - powiedziała schodząc z moich pleców i pociągnęła mnie za rękę w stronę  dołu na samym środku ogromnego pola golfowego.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. odparłem kładąc się koło niej na trawie w dole.
- Trafiłeś w dziesiątkę. - Mruknęła i przybliżyła swoje usta do moich.
- Szkoda,że nie w setkę. - Powiedziałem również przybliżając się do niej.
- W setkę to ty zaraz trafisz - Odpowiedziała mi i pocałowała. Oddałem jej pocałunki. Które każdą sekundą  się pogłębiały  Po chwili znów byłem nad nią. Drugi raz tej nocy. Nie przerywając pocałunku, ściągnęła ze mnie koszulę. Nie pozostałem jej dłużny. Ściągnąłem z niej kurtkę i i koszulkę. Boże. Jest cudowna. Po chwili oboje byliśmy nadzy.
- Na pewno tego chcemy? Oboje? - spytała
- To mój i twój pierwszy raz. Pożądam piękno twego ciała i duszy. Chcę tego a ty?
- Tak chcę. Pragnę. Pożądam. - wyszeptała i pocałowała mnie. A po chwili złączyliśmy się w jedność...

Teraźniejszość,rok 2013, Katherine

Rozpamiętywanie dawnych czasów. Jak ja dawno tego nie robiłam. Nie znoszę tego. Nie ma sensu wracać do zdarzeń, które już nie wrócą. Może to okropna biel szpitalnej sali i okropne widoki za oknem popchnęły mnie do tego? Nie wiem. Ale teraz wiem co się wtedy stało. Mój mózg przetwarza informacje,że przez te lata żyłam w nieświadomości. Dla mnie do coś nie do pojęcia  Nie mogę zrozumieć dlaczego to ukrył. Nigdy go nie rozumiałam. W ogóle nikogo nie rozumiałam. Ale odkąd pamiętał mówił mi wszystko nazywał najlepszą przyjaciółką której nigdy nie okłamie. A tu kurwa co?! Gówno! Skłamał. A ja uwierzyłam. Uwierzyłam w kłamstwo o wzajemnym zaufaniu, trosce i 'przyjaźni na zawsze . Czy mogłabym mu wybaczyć? Może i tak. Ale najpierw muszę zrozumieć. Wszystko. Od a do z. Może wtedy. Ale i tak nasze relacje nie wrócą. Będzie miedzy nami dystans. A mnie to  pasuje. Nawet. I znowu zaczęłam przetwarzać TE noc ze wszystkimi teraz szczegółami. Cholera. Pole golfowe. Mój pierwszy pocałunek. Pierwszy raz. Kiedy mówił mi wszystko ze szczegółami co się działo. Zaczęłam sobie przypominać. Teraz pamiętam wszystko. Kurwa. Pragnęłam go wtedy. Naprawdę go pragnęłam. Był dobry. Nagle zdaje sobie sprawę co chcę mu powiedzieć.


__________________________________________________________________________
Chcę was przeprosić ponieważ obiecałam rozdział w tamtym tygodniu a go nie dodałam. Miałam po prostu dużo sprawdzianów i popraw w tym tygodniu i prawie się nie wyrabiałam z tym wszystkim. Chcę wam też przekazać ,że od przyszłego tygodnia postaram się dodawać rozdział w sobotę lub niedzielę. Postaram się również dodawać rozdziały na mój drugi blog który już kompletnie olałam. No to tylko mam nadzieję, że sobie poradzę . Do napisania :x

poniedziałek, 11 lutego 2013

Nominacja

O boże Oo
Dowiedziałam się ,że jestem nominowana do  The Versatile Blogger Award oraz 

Liebster Award

Szczerze to nie mam pojęcia dlaczego ponieważ zbyt dużo chyba nie można o moim opowiadaniu stwierdzić po kilku rozdziałach ;). Nominowana zostałam przez Anita i Berr za co BARDZO wam dziękuje <3 <3
Dzięki wam wiem ,że muszę :

-podziękować nominującemu na jego blogu
-pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie
-ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
-nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
-poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
 okej to zaczynam xd
7 faktów :
1) Jedynymi osobami na świecie jakie mnie rozumieją są moi trzej przyjaciele : Daniel, Damian i Dawid.
2) Daniel jest nie tylko moim przyjacielem ale także chłopakiem od roku.
3) Moją ukochaną muzyką jest grunge.
4) Mam 7 kolczyków w prawym uchu i 5 w lewym oraz kolczyka po prawej stronie wargi.
5) Jestem szczera. Czasami nawet zbyt bardzo. Mówię co myślę nie bacząc na skutki.
6) Byłam uzależniona od papierosów.
7) Widzę świat w czarnych barwach. I to mi się podoba.

Nominowane blogi:
1.
http://nathan-myworld.blogspot.com/
2.
http://follow-the-dream-the-wanted.blogspot.com/
3.
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
4.
http://wearetheonestomakeachange.blogspot.com/
5.
http://tw-fanmily-blog.blogspot.com/
6.
http://chasingthesuntw.blogspot.com/
7.
http://thewantedstoriess.blogspot.com/
8.
http://sokissmeandtellmeimtheone.blogspot.com/
9.
http://the-wanted-love-forever.blogspot.com/
10.
http://jessica--montez.blogspot.com/


od razu chcę powiadomić,że przez ferie napisałam zarysy 4 rozdziałów a 1 z nich dodam w tym tygodniu to do zobaczenia  <3

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 9 Bezwładność w parze z bezradnością.


Bezwładność. Tylko to czuje. Całkowita bezwładność sparaliżowała moje ciało i umysł. Powróciła przeszłość mieszając się z obrazami teraźniejszości. Nie potrafię połączyć głosów ,które słyszę  z ludźmi których znam. Nie potrafię odróżnić ludzi z obecnej chwili od tych ,których zabrała przeszłość. Mętlik w mojej głowie narasta coraz bardziej z każdą sekundą, minutą, godziną. Z całych moich sił jakie tylko mi zostały staram się poruszyć. Ale nie mogę. Jakby moje mięśnie zanikły a kości kruszyły się. Gdzie w ogóle jestem? Co się ze mną dzieje? Mam tak wiele pytań ale nie mogę ich nikomu zadać. Całe moje ciało i umysł pogrążone są w bólu. Nie mogę go znieść. Nawet nie wiem co właściwie trzyma mnie jeszcze przy życiu.
To wróciło. Ataki ,które mnie zmiażdżając nie pozwalając mi na cokolwiek. Ataki ,których jak myślałam pozbyłam się dawno temu  Jednak nie. Nie chciałam by ktokolwiek oglądał mnie w takim upokarzającym stanie. Zwłaszcza oni. Jacy oni? Czy zaczynam kojarzyć fakty? Wracają przebłyski teraźniejszości ale przeszłość nie odeszła. Imiona. Pamiętam imiona. Max. Tom. Jay. Siva. I... i Nathan? To ostatnie odbija się na moim umyśle. Nie mogę skojarzyć kim jest. Czy to ktoś kogo dobrze znam czy nie? A może ktoś kto jest dla mnie ważny? Bzdura nikt nie jest dla mnie tak ważny jak ja. Nathan. Kto to do cholery jest?
                                                                     
           

Mija kolejna godzina. Dla mnie to cała wieczność  na szpitalnym korytarzu. Gdzieś tam w sali lekarze próbują ratować życie Kat. A ja mogę tylko czekać. Oddałbym wszystko nawet moje własne życie by tylko jej pomóc. Moja bezradność mnie przytłacza. Rozglądam się. Nie jestem sam. Obok mnie na krzesłach siedzą Max, Tom , Siva, Jay. Są tak samo bezradni jak ja. Wszyscy czekamy.
- Jak myślicie ile to może jeszcze trwać? - spytał Jay
- Nie mam pojęcia. Czekamy już 6 godzin i nic. Żadnego znaku. - powiedział cicho Tom
- Nigdy w życiu się tak o nią nie martwiłem jak teraz.- Max
- Co to może być? Przecież czuła się tak dobrze.
- Nie mam pojęcia. Boże to moja siostra nie mogę jej stracić.
Siedziałem i w ciszy słuchałem ich rozmowy. Tak trudno było mi myśleć o cierpiącej Kat.
- Nath wszystko okej? - z transu wyrwał mnie Tom. Westchnąłem.
- Nic nie jest okej. Tam w tej pieprzonej sali leży Kat. A ja nie mam pojęcia jak jej pomóc. - krzyknąłem
- Nie będę ci mówił ,żebyś był spokojny bo nikt z nas nie jest. Chcemy jej pomóc ale jesteśmy zbyt bezradni.
- Tak wiem ale to czekanie jest dobijające.
- I to jak.
I znów popadliśmy w ciszę. Nikt z nas już się nie odezwał. Każdy rozmyślał. Nie mogłem się na niczym skupić. Starałem więc skupić się na oknie obok mnie. Widziałem tak uśmiechniętych ludzi spacerujących po parku. Nie siedzieli na białym plastikowym krzesełku w białym korytarzu w białym szpitalu i nie byli bezradni gdy osoba którą kochają umiera a oni nie mogą pomóc w jej ratowaniu. Tyle ludzi siedziało na tym krzesełku czekając na jakiś znak i wielu ludzi usiądzie na nim po mnie. Może ktoś kiedyś będzie tu siedział dla mnie. Czy ktoś byłby wstanie pokochać mnie tak bardzo jak ja pokochałem Kat? Mam 19 lat. Dla wielu to wiek gdzie szlaja się po klubach, chleje się wódkę, podrywa kolejne dziewczyny i wygłupia się. Nie jest to dla nich wiek gdzie odnajduję się miłość. Ale ja ją znalazłem. Ale  ta miłość zabija mnie od środka. Kat nigdy w życiu nie byłaby zdolna mnie pokochać. Ona nie byłaby zdolna pokochać kogokolwiek mocniej niż kocha samą siebie. Tak jest cholerną egoistką ,zniszczoną do szpiku kości. Ale ją pokochałem. Wiem ,że gdzieś tam jest Katherine zdolna do uczuć. Lecz czy zdołałbym ją odnaleźć? Nigdy nie chwiałbym stracić jej jakiej jest teraz bo uwielbiam jej wyjątkową osobowość . A perspektywa Kat jednocześnie przerażającej i kochającej jest niesamowicie kusząca i niezwykła.


 


Spojrzałem na zegar. Minęło kolejne 6 godzin. Nagle z sali wyszedł lekarz. Wszyscy zerwaliśmy się z krzesełek. Zaczęliśmy się przekrzykiwać.
- Co z nią?
- Czy wszystko w porządku?
- Wyjdzie z tego?
- Co się z nią stało?
- Proszę o spokój. - przerwał nam lekarz. Zamilkliśmy. - Tak więc. Pacjentka ledwo trzymała się przy życiu gdy została tu przywieziona. Teraz jest stan jest co prawda ciężki lecz stabilny. Zatrzymamy ją w szpitalu jeszcze przynajmniej przez ok. 2 tygodnie.
- Czy wiadomo co się z nią stało i dleczego?
- Doznała silnych wstrząsów, zaburzeń ciała i umysłu oraz utrata dużej ilości krwi. To wszystko niesamowicie ją osłabiło.
- Ale dlaczego to się stało?
- Badania ,które przeprowadziliśmy wskazują ,że źródłem ataku była heroina. Wynika z nich również to ,że pacjentka musiała zażywać ją regularnie od przynajmniej 6 lat, nie był to na pewno pierwszy taki atak.
- Matko.. - Max schował twarz w dłoniach - Przysięgała nam wszystkim ,że już jakiś czas temu z tym skończyła. To nie może być prawda.
- Niestety ale jest. Teraz muszę iść sporządzić dokumentację powiadomię panów jeśli dowiem się o jakiejś zmianie.
- Dziękujemy.
- Czy... czy możemy do niej wejść? - spytałem
- Tak ale proszę o cisze hałas może źle zadziałać na jej stan.
- Oczywiście.
Lekarz odszedł a my skierowaliśmy się do sali. To co zobaczyłem wstrząsnęło mną. Kat była nienaturalnie blada, włosy zwykle kruczoczarne teraz straciły swój blask a otwarte czarne oczy przerażająco wpatrywały się w biały sufit.
- Kat? - Max podszedł do jej łóżka - Kat słyszysz mnie? Jestem tu z chłopakami.
- Boże Kat daj jakiś znak. - szepnął Jay
- Poznajesz nas? To my. Tom. Max. Jay. Siva i Nathan. - Tom
- Po...poznaje. - szepnęła - Poznaje Tom'a, Max'a, Jay'a, Sive. Ale kto to do cholery jest Nathan?
Spojrzałem na nią i poczułem jak mój świat się sypie.



********************
Zebrałam się w końcu i napisałam ten rozdział. Lecz z mojego komputera nic nie zostało i musiałam to pisać gdy miałam dwie godziny informatyki zamiast w-fu :D Przepraszam od razu ,że taki krótki lecz nie mogłam się w szkole na tyle skupić by napisać dłuższy.